Finlandia koło Mysiadła

W piątek 27 października grupa nauczycieli i rodziców z naszej szkoły z panią dyrektor na czele wyruszyła do Białegostoku, by wziąć udział w międzynarodowej konferencji dotyczącej fińskiej edukacji.

Jedziemy po wiedzę

Co skłoniło ponad 250 osób z całej Polski, w tym naszą mysiadłowską delegację, by w ciemnościach ledwo zapowiadającego się dnia obrać kurs na północny wschód Polski?  Trudno mówić w imieniu wszystkich, ale wpisując w nawigacji Wydział Matematyki i Informatyki Uniwersytetu w Białymstoku, wiedziałyśmy jedno – pociąga nas model fińskiej edukacji ponieważ… wydaje się bliski temu, co robimy w Mysiadle.  Zapragnęłyśmy go więc zgłębić, poznać szczegóły i zaczerpnąć z doświadczenia Finów.

O fińskiej edukacji można przeczytać wiele. Odkąd kilkanaście lat temu fińscy uczniowie zaczęli zajmować czołowe miejsca w testach sprawdzających umiejętności, ich model edukacji trafił „pod lupę”. W wielu publikacjach podejmowany jest temat sukcesu („cudu”) edukacyjnego tego liczącego zaledwie 5 mln mieszkańców kraju. Rzadko jednak można usłyszeć na żywo fińskich nauczycieli opowiadających o codzienności i szczegółach ich funkcjonowania. Taką okazję mieliśmy właśnie na konferencji w Białymstoku. Wyjątkowość przekazu wynikała również z tego, że dwoje z nauczycieli-prelegentów było Polakami od kilkunastu lat uczącymi w fińskich szkołach. Dzięki temu łatwiej im było odnieść się do wielu kwestii poruszanych przez publiczność.

Fiński „cud”

Jaka jest fińska szkoła? W Finlandii dzieci zaczynają szkołę w wieku 7 lat i przechodzą obowiązkową edukację przez 9 lat szkoły podstawowej. Uczniowie mają przeciętnie 4 lekcje dziennie w klasach młodszych i 5-6 lekcji dziennie w klasach starszych. Najczęściej nie zadaje się prac domowych. Nie istnieje też instytucja korepetycji. Dzieci chodzą do szkoły najbliższej ich miejscu zamieszkania. Nie ma sensu szukać dalszej – wszystkie są dobre. Nie istnieją rankingi szkół. Nie ma też szkół integracyjnych – uczniowie ze specjalnymi potrzebami są w każdej ze szkół. Praktycznie nie istnieją również szkoły prywatne

W nauczaniu ważne są umiejętności praktyczne oraz samodzielność. Nie ma podziałów na grupy wedle poziomu. Prace często organizuje się w zespołach, także międzyklasowych. W edukacji językowej popularny jest CLIL. W klasach jest przeciętnie 18-22 uczniów. Szkoły są nieduże, liczą najczęściej po dwie klasy na poziomie.

Dzieci od najmłodszych lat same podróżują do szkoły oraz zajmują się sprawami szkolnymi. Rodzice, mimo pełnego prawa, by być w szkole nawet na każdej lekcji, praktycznie w ogóle z tego prawa nie korzystają. Wszelkie problemy rozwiązuje się indywidualnie, bazując na zaufaniu i relacji. Mało jest procedur.

Nauczyciel – to brzmi dumnie

Finowie nie ulegli globalnemu trendowi „testomanii”. Pierwszym obowiązkowym zewnętrznym testem jest matura po szkole średniej. Zakłada się, że nauczyciele, w swym poczuciu odpowiedzialności, nauczają dobrze. I że nie trzeba sprawdzać ich skuteczności testami zewnętrznymi badającymi poziom uczniów i szkoły. Testy przeprowadza się wewnętrznie, dla siebie, korzystając z nich jako narzędzia informacji zwrotnej o swojej pracy. Fińscy nauczyciele mają ogromną swobodę w realizowaniu ministerialnej, bardzo ogólnej podstawy programowej. Nie istnieją kuratoria oświaty, w szkołach nie ma wizytacji. Stawia się na dobre wykształcenie nauczycieli – na niezwykle popularne studia pedagogiczne dostaje się jedynie 10 proc. najlepszych i najbardziej zmotywowanych kandydatów.  Później, już jako nauczyciele, cieszą się oni prestiżem społecznym oraz ogromnym zaufaniem ze strony władz oraz rodziców.

Obecny kształt modelu edukacji Finlandii jest wynikiem reformy, która została zapoczątkowana w latach 70. ubiegłego wieku. Reforma ta od początku cieszyła się ogromnym poparciem społecznym i miała szansę być kontynuowana przez kolejne dziesięciolecia, niezależnie od zmian w polityce.

Wnioski?

O tym, czym wrzało auto wiozące naszych delegatów w drodze powrotnej do Warszawy, napiszemy już niebawem w następnej odsłonie naszej fińskiej przygody.